WYCIECZKA DO KOPALNI SOLI W BOCHNI

WYCIECZKA DO KOPALNI SOLI W BOCHNI

Dnia 14 czerwca 2024r. uczniowie klasy II i III zwiedzili najstarszą w Polsce Kopalnię Soli w  Bochni.

Ciesząc się i będąc pełni radości, wsiedliśmy do autobusu, aby po dwóch godzinach wysiąść pod bardzo starą kopalnią, która powstała w 1248 roku i ma już 776 lat.

Na samym początku zjazd  do kopali windą na głębokość 212 m , która na niektórych uczestnikach zrobiła ogromne wrażenie. Mała winda, piętrowa mieszcząca po 8 osób na każdym piętrze, dostarczyła nam moc przeżyć. Zjazd na dół, czy światełko górnicze z lampki od razu przybliżył nam obraz, jak wygląda praca górnika,  że każdy zjazd do kopalni to jednak duże wyzwanie.

W kopalni jechaliśmy specjalną górniczą kolejką, siadając jak na konia, jeden za drugim trzymając się specjalnych poręczy. Kolejka to kolejny punkt mocnych wrażeń z wycieczki, którą zaliczyliśmy bezbłędnie. Była w nas odwaga i moc, nie straszna nam była winda czy kolejka.

W podziemiach rozpoczęliśmy zwiedzanie, poznaliśmy niebezpieczną pracę górników soli na przestrzeni wielu lat.  Poznaliśmy króla Kazimierza Wielkiego, który jak wiemy z historii  „zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną”, dzięki właśnie soli, której wartość w tamtych czasach była na poziomie 1kg soli – 0,5 kg złota.  Dzięki pracy kopalni soli i kupców z Genui król miał wspaniałe bogactwo – 3,5 tony srebra rocznie. Mając takie dochody, król budował, wzmacniając potęgę państwa.

Na koniec, godzinna przerwa w podziemiach na poziomie około 250m, gdzie było boisko do gry w piłkę. Boisko i nasze chłopaki to oczywiście gra, rozegrano mecz piłkarski w otoczeniu soli. Szczególny podziw dla Lilianny, która cały czas grała z chłopakami nie odpuszczając i odstępując ani na moment.

Koniec zwiedzania, wyjazd z kopalni, wejście do autobusu. Oczywiście wszyscy głodni, spragnieni i zmęczeni. Chcąc zaradzić tym bolączkom, udaliśmy się do MacDonalda, gdzie wszelkie bóle, zmęczenia związane z chodzeniem i zwiedzaniem poszły w niepamięć.

Nugetsy,  pepsi, burgery, Big Mac, frytki  itp. to chyba najlepsze lekarstwo, wszystkim przeszło. (ha ha ha…)

Uleczeni, najedzeni wróciliśmy do domu.